Jak klar, to klar
: 14 maja 2006, 11:35
Jak zapowiedziałem - garść myśli nieuczesanych.
1) Malowanie.
Jeśli patrzymy na orginał z takiej odległości, by jego wielkość odpowiadała skali np: 1/100, to jego kolorystyka jest zdecydowanie mniej jaskrawa niż z bliska. Wychodzi więc na to, że do każdej skali powinno się dobierać nieco inne odcienie tego samego koloru (dodając odpowiednią ilość białego). Gdzieś nawet widziałem takie gotowe tabele.
2) Drewno.
W orginale słoje drewna mają do 25mm grubości. Oznacza to, że w skali np: 1/50 powinny mieć mniej niż 0,5mm. Wykluczając japońskie miniaturki pozostaje tylko kilka rodzajów drewna które jakoś spełniłyby te wymagania. Z całą pewnością odpadają jednak tak popularne : dąb, buk i wszelkie iglaste.
Ponadto jest jeszcze kwestia ułożenia słoi. Np: stengi masztów były chyba z całych pni, nie ma więc prawa widać na nich wzdłużnych słoi itp., itd.
3) "Patyna".
Zarówno kadłub jednostki, jej olinowanie jak i ożaglowanie, były konserwowane najróżniejszymi "wynalazkami".
Maszty i reje traktowano zjełczałym tłuszczem i różnymi innymi resztkami z kuchni. Nie powinny więc być jasne i błyszcące.
Olinowanie stałe było solidnie smołowane, ruchome zaś miało powierzchnie wyblakłą od słońca i soli. Nie może więc wyglądać jak reklama pasmanterii.
Deski pokładu były "cegiełkowane", zaś burty mocno zaimpregnowane, itd., itp.
Tymczasem tylko nieliczne modele (z krajowych nie widziałem ani jednego) uwzględniają te "drobiazgi".
Przyglądając się zaś Naszym, jestem pełen podziwu nad precyzją wykonania, i tym bardziej boli, że mimo tak wielkiej pracy, ciągle wyglądają jak ..... landrynkowate zabawki.
A przecież tak niewiele potrzeba, by dać im "zapach wielkiej przygody", by dać im "duszę".
Jeśli coś jest jeszcze niejasne, to proponuję uważnie obejżeć film "Pan i władca". Jest tam wiele cennych ujęć pięknie zrobionej repliki "Endeavour".
Jeśli natomiast jest ktoś, kto ma w tych kwestiach jakieś doświadczenia, to bardzo proszę o wskazówki.
1) Malowanie.
Jeśli patrzymy na orginał z takiej odległości, by jego wielkość odpowiadała skali np: 1/100, to jego kolorystyka jest zdecydowanie mniej jaskrawa niż z bliska. Wychodzi więc na to, że do każdej skali powinno się dobierać nieco inne odcienie tego samego koloru (dodając odpowiednią ilość białego). Gdzieś nawet widziałem takie gotowe tabele.
2) Drewno.
W orginale słoje drewna mają do 25mm grubości. Oznacza to, że w skali np: 1/50 powinny mieć mniej niż 0,5mm. Wykluczając japońskie miniaturki pozostaje tylko kilka rodzajów drewna które jakoś spełniłyby te wymagania. Z całą pewnością odpadają jednak tak popularne : dąb, buk i wszelkie iglaste.
Ponadto jest jeszcze kwestia ułożenia słoi. Np: stengi masztów były chyba z całych pni, nie ma więc prawa widać na nich wzdłużnych słoi itp., itd.
3) "Patyna".
Zarówno kadłub jednostki, jej olinowanie jak i ożaglowanie, były konserwowane najróżniejszymi "wynalazkami".
Maszty i reje traktowano zjełczałym tłuszczem i różnymi innymi resztkami z kuchni. Nie powinny więc być jasne i błyszcące.
Olinowanie stałe było solidnie smołowane, ruchome zaś miało powierzchnie wyblakłą od słońca i soli. Nie może więc wyglądać jak reklama pasmanterii.
Deski pokładu były "cegiełkowane", zaś burty mocno zaimpregnowane, itd., itp.
Tymczasem tylko nieliczne modele (z krajowych nie widziałem ani jednego) uwzględniają te "drobiazgi".
Przyglądając się zaś Naszym, jestem pełen podziwu nad precyzją wykonania, i tym bardziej boli, że mimo tak wielkiej pracy, ciągle wyglądają jak ..... landrynkowate zabawki.
A przecież tak niewiele potrzeba, by dać im "zapach wielkiej przygody", by dać im "duszę".
Jeśli coś jest jeszcze niejasne, to proponuję uważnie obejżeć film "Pan i władca". Jest tam wiele cennych ujęć pięknie zrobionej repliki "Endeavour".
Jeśli natomiast jest ktoś, kto ma w tych kwestiach jakieś doświadczenia, to bardzo proszę o wskazówki.