Nina napisała:
.......Nie ukrywam, że jestem bardzo zainteresowana Twoją relacją mając na uwadze ,że dużo z niej wyniosę. :)
Serdecznie witam.
Cieszę się bardzo. Jeżeli tylko będę mógł w czymś pomóc
to proszę pytaj.
Postaram się jak najwięcej fotografować i
opisywać etapy trudniejsze.
Na razie pierwszą trudnością jaką napotkałem,
były niedokładności skanera i drukarki w czasie powiększania wręg.
Po wycięciu pokład był szerszy od wręg środkowych o ok 1,5 mm.
Trzeba to było skorygować. Początkowo wydawało się też, że jest za długi,
jednak po przyklejeniu okazało się, że jest OK.
Jeszcze jedno.....
Po naklejeniu (bardzo rozrzedzony Patex) wydruków szkieletu i wycięciu,
przyklejone kartki z nadrukami usuwam.
Zapobiega to krzywieniu się kartonu,
a po drugie po sklejeniu spoiny są mocniejsze gdyż klej jest łatwiej
wchłaniany przez dość higroskopijny karton.
Szkielet składam bez kleju, docinam ponownie miejsca niepasujące,
a potem "łapię" kroplami cyjanu symetrycznie po obu stronach pokład.
Co chwila trzeba sprawdzać czy kadłub się nie wichruje.
Robiony jest bez stoczni i ten etap klejenia jest dość ważny.
Klej dozujemy punktowo, żeby mieć możliwość oderwania
w niektórych miejscach i skorygowania ewentualnych zwichrowań.
Nazywam to "spawaniem punktowym kartonu".
Kolejnym etapem jest rozwodnienie Pattexu do konsystencji śmietany.
Pędzelkiem jest bardzo łatwo nanieść taki klej nawet w miejsca trudnodostępne.
Potem po wyszlifowaniu i sprawdzeniu symetrii i przebiegu linii kadłuba,
usztywniłem (poprzez nasączenie cyjanopanem) krawędzie wręg.
Ten etap pracy to jak obieranie cebuli. Cyjanopan szybko paruje.
Część dolną zapiankuję aby szkielet się nie wyginał i łatwiej było wykonać pokład.
Fotki załącze.
Pianka ma jedną "wredną" właściwość,
przykleja się do wszystkiego i potem nie można jej usunąć,
szczególnie z ubrania....
:)