O:Pinka genueńska (Pinco Genovese; Il Pinco)
: 21 mar 2010, 09:20
Cześć Dziewczyny i Chłopaki... i słonie...
Żałuję, że nie mogę poświęcać mojemu modelowi więcej czasu, jednak coś się przy nim systematycznie dzieje. Ambitne weekendowe plany nie były tak owocne, jak zakładałem (ale weekend się przecież jeszcze nie skończył!).
Od wczoraj wszystkie pokłady są już trwale przymocowane do modelu i poolejowane - jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak rysunek deskowania pokładu pięknie się uwydatnił (chociaż w miejscach łączeń desek są paskudne "zatłuszczenia", które bardzo wolno się rozchodzą - może się rozejdą z czasem). Wykonałem też górny luk ładunkowy, a w linii stępki wkleiłem pasek forniru, aby uniknąć problemów, o których pisałem wcześniej. Rozpocząłem też rysowanie linii poszycia - nie sądziłem, że jest to tak pracochłonne. Na początku mordowałem się przykładaną linijką, aż w końcu oświeciło mnie i najpierw dzieliłem na różne odcinki paski papieru o długości krawędzi poszczególnych wręg, a później przenosiłem to na kadłub statku. Wyszło trochę topornie, ale jestem zadowolony. Spróbuję dziś jeszcze pchnąć troszkę prace, bo przyszły tydzień zapowiada się na "bezmodelarski". :dry:
Ciąg dalszy nastąpi
Pozdrawiam serdecznie
Bartek
Żałuję, że nie mogę poświęcać mojemu modelowi więcej czasu, jednak coś się przy nim systematycznie dzieje. Ambitne weekendowe plany nie były tak owocne, jak zakładałem (ale weekend się przecież jeszcze nie skończył!).
Od wczoraj wszystkie pokłady są już trwale przymocowane do modelu i poolejowane - jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak rysunek deskowania pokładu pięknie się uwydatnił (chociaż w miejscach łączeń desek są paskudne "zatłuszczenia", które bardzo wolno się rozchodzą - może się rozejdą z czasem). Wykonałem też górny luk ładunkowy, a w linii stępki wkleiłem pasek forniru, aby uniknąć problemów, o których pisałem wcześniej. Rozpocząłem też rysowanie linii poszycia - nie sądziłem, że jest to tak pracochłonne. Na początku mordowałem się przykładaną linijką, aż w końcu oświeciło mnie i najpierw dzieliłem na różne odcinki paski papieru o długości krawędzi poszczególnych wręg, a później przenosiłem to na kadłub statku. Wyszło trochę topornie, ale jestem zadowolony. Spróbuję dziś jeszcze pchnąć troszkę prace, bo przyszły tydzień zapowiada się na "bezmodelarski". :dry:



Ciąg dalszy nastąpi
Pozdrawiam serdecznie
Bartek