Pinka genueńska (Pinco Genovese; Il Pinco)
: 10 mar 2010, 20:29
Witajcie Bracia Modelarze. Nie wiem jak zacząć pisać, więc z miejsca zajmę się konkretami. Po moim pompatycznym wejściu i modelarskich deklaracjach, jakie zostawiłem po sobie podczas rejestracji na forum dwa i pół roku temu, w końcu dorosłem do decyzji, aby przedstawić Wam relację z budowy mojego modelu, którym jest Pinka genueńska. Jest to nie tyle model konkretnego egzemplarza, co raczej przedstawienie jednostki tej zacnej klasy, a moim zdaniem na miano klasy odrębnej zasługuje przez zastosowanie ciekawych konstrukcyjnych rozwiązań oraz połączenia różnych tradycji sztuki projektowania i budowy statków żaglowych. Giovanni Panella pisze w "IL PINCO - veliero dei Genovesi. Storia", że pinka genueńska była "żaglowcem na czarną godzinę". Chętnie stosowana od połowy XVIII do końca XIX wieku przez armatorów liguryjskich, pinka genueńska odznaczała się dużą szybkością i wyśmienitą zwrotnością, co miało znaczenie przy konieczności szybkiego pokonywania szlaków handlowych w obszarze Morza Śródziemnego, a wszystko wobec niebezpieczeństwa ataków ze strony piratów berberyjskich. Możliwość stawiania dwóch rodzajów ożaglowania dawała gwarancję zachowania wymaganych parametrów statku przy różnych warunkach żeglugowych. Pisze Panella, że "Il Pinco" jest połączeniem szkutniczych tradycji z kilku stuleci - dzięki zastosowaniu olbrzymiego ożaglowania łacińskiego nawet w połowie XIX wieku mogła straszyć majestatem średniowiecznych form.
PINKA GENUEŃSKA. Ilustracja pochodzi z Internetu (włoska Wikipedia) i jest wolna od praw autorskich
Wybór padł na Pinco Genovese, gdyż jest to temat niezbyt znany w północnoeuropejskich tradycjach szkutniczych, a także zdecydowanie zaniedbany w modelarstwie.
Model buduję w skali 1:58 z kartonu i forniru z niewielkimi wstawkami z listewek, na podstawie (jak to zręcznie i dyplomatycznie nazwać?) planów dostępnych w Internecie oraz rysunków i opisów zamieszczonych w "Vele italiane della costa occidentale: dal Medioevo al Novecento" Sergio Bellabarby i Edoardo Guerrieriego (od str. 172). Jest to rewelacyjna pozycja dla miłośników włoskiej floty śródziemnomorskiej, pełna schematów i barwnych rekonstrukcji dawnych statków, dostępna nieodpłatnie na GoogleBooks. Przyznaję się również do nieograniczonego małpowania, powielania, papugowania i zapożyczania Waszych metod i technik budowy modeli, a także rozwiązań technicznych i pomysłów, a wszystko ku chwale naszej umiłowanej sztuki.
Z uwagi na to, że jest to mój pierwszy model budowany w tej technice, zdecydowałem się na różne uproszczenia, które mam zamiar wdrażać na różnych etapach budowy, ale od początku...
Na podstawie planów sporządziłem szablony elementów szkieletu...
... które następnie przeniosłem na tekturę o grubości 2mm. Odrysowane elementy wyciąłem nożykiem, a po ich złożeniu i wstępnym przeszlifowaniu otrzymałem takie coś:
W przestrzenie między wręgami wkleiłem pasy tektury, aby usztywnić szkielet i ograniczyć do minimum przestrzenie, które miały być wypełnione pianką.
Tak przygotowany szkielet wypełniłem pianką montażową niskoprężną. Ze względu na to, że nigdy wcześniej nic nie piankowałem, trochę przesadziłem i wyszło takie coś:
Nadmiar pianki skutkował powstaniem wielkich porów, które ziały próżnią po ścięciu materiału...
... stąd konieczność dopiankowania modelu. Na szczęście dzięki wklejonym wcześniej między wręgi pasom tektury było to bardzo proste.
Po ścięciu nadmiaru materiału otrzymałem szkielet gotowy do szpachlowania:
Do szpachlowania użyłem szpachli akrylowej do drewna jesionowego (jak się później okazało nie był to najlepszy wybór, gdyż zbyt duża twardość szpachli powodowała jej wykruszanie się podczas szlifowania; ubytki uzupełniłem szpachlą do sosny). A oto wyszpachlowany kadłub:
Ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam serdecznie
Bartek

PINKA GENUEŃSKA. Ilustracja pochodzi z Internetu (włoska Wikipedia) i jest wolna od praw autorskich
Wybór padł na Pinco Genovese, gdyż jest to temat niezbyt znany w północnoeuropejskich tradycjach szkutniczych, a także zdecydowanie zaniedbany w modelarstwie.
Model buduję w skali 1:58 z kartonu i forniru z niewielkimi wstawkami z listewek, na podstawie (jak to zręcznie i dyplomatycznie nazwać?) planów dostępnych w Internecie oraz rysunków i opisów zamieszczonych w "Vele italiane della costa occidentale: dal Medioevo al Novecento" Sergio Bellabarby i Edoardo Guerrieriego (od str. 172). Jest to rewelacyjna pozycja dla miłośników włoskiej floty śródziemnomorskiej, pełna schematów i barwnych rekonstrukcji dawnych statków, dostępna nieodpłatnie na GoogleBooks. Przyznaję się również do nieograniczonego małpowania, powielania, papugowania i zapożyczania Waszych metod i technik budowy modeli, a także rozwiązań technicznych i pomysłów, a wszystko ku chwale naszej umiłowanej sztuki.
Z uwagi na to, że jest to mój pierwszy model budowany w tej technice, zdecydowałem się na różne uproszczenia, które mam zamiar wdrażać na różnych etapach budowy, ale od początku...
Na podstawie planów sporządziłem szablony elementów szkieletu...

... które następnie przeniosłem na tekturę o grubości 2mm. Odrysowane elementy wyciąłem nożykiem, a po ich złożeniu i wstępnym przeszlifowaniu otrzymałem takie coś:


W przestrzenie między wręgami wkleiłem pasy tektury, aby usztywnić szkielet i ograniczyć do minimum przestrzenie, które miały być wypełnione pianką.

Tak przygotowany szkielet wypełniłem pianką montażową niskoprężną. Ze względu na to, że nigdy wcześniej nic nie piankowałem, trochę przesadziłem i wyszło takie coś:

Nadmiar pianki skutkował powstaniem wielkich porów, które ziały próżnią po ścięciu materiału...

... stąd konieczność dopiankowania modelu. Na szczęście dzięki wklejonym wcześniej między wręgi pasom tektury było to bardzo proste.

Po ścięciu nadmiaru materiału otrzymałem szkielet gotowy do szpachlowania:

Do szpachlowania użyłem szpachli akrylowej do drewna jesionowego (jak się później okazało nie był to najlepszy wybór, gdyż zbyt duża twardość szpachli powodowała jej wykruszanie się podczas szlifowania; ubytki uzupełniłem szpachlą do sosny). A oto wyszpachlowany kadłub:

Ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam serdecznie
Bartek