Jarcio pisze:Analizując przebieg tych lin na modelu oraz opis olinowania sporządzony przez Longridge'a wydaje mi się Tomku, że ta lina nie była odkładana na pionowym pachole znajdującym się na nadburciu...
...
Absolutnie zgadzam sie z Toba. Z tym, ze ja dysponuje zrodlami angielskojezycznymi, gdzie nie ma takich, przepraszam, lamancow jezykowych, jak "talia ciegla grotmarsrei", czy "szot grota" itp. Sa tam za to inne lamance anglojezyczne, he he!
Jedno jest pewne, ze owa lina szla od rufy ku gorze, wzdluz burty i przechodzila przez otwor w lawie talrepowej od bezana. A co potem? Wg. modelu p. Longridge'a, szla potem na powierzchni w/w lawy i od przodu od niej wnikala w burte przez otwor na poziomie cwiercpokladu (quarterdeck), tuz przy odeskowaniu pokladowym. Przynajmniej tak wynika z modelu Longridge'a, bo tuz obok tego otworu, nieco na lewo oden, widac, czesciowo zasloniety przez line, inny otwor - jest to jeden z tzw. scuppers - otworow wylotowych w burcie na wode, czy to z bryzy morskiej czy z deszczu czy tez z szorowania pokladu. Takie otwory byly zawsze bardzo nisko, tuz przy odeskowaniu pokladu, by pozwolic wodzie splynac przezen z pokladu na zewnatrz.
Czyli, wynikaloby z tego, ze i ten otwor od liny awaryjnej od steru, tez wnikal do burty na tym samym, tj. bardzo niskim poziomie na cwiercpokladzie.
Przez chwile zastanawialem sie - jak Ty - czy czasem ow otwor nie powinien byc nieco nizej od tego jak to pokazal Longridge. Ale wtedy lina owa wchodzilaby do wnetrza kadluba juz na poziomie nizszego pokladu - w przypadku Victory bylby to tzw. upper deck i nie jak to bylo na cwiercpokladzie - u dolu, przy deskach pokladowych a raczej byloby to tam gdzies przy suficie, na poziomie tego upper deck'u.
Trzebaby zapytac siebie samego, czy w sytuacji 1szej ciagniecie za ta line przez, powiedzmy, ok. 10ciu marynarzy na cwiercpokladzie byloby latwiejsze, gdyby ta lina wychodzila z wnetrza burty nisko, przy deskach pokladowych, czy tez, jak w sytuacji 2giej, byloby latwiejsze gdyby ci sami marynarze stojacy na upper deck'u ciagneli za nia, z rekoma wyciagnietymi ku gorze, bo lina wchodzilaby do wnetrza burty tuz przy suficie? Ja jakos tego nie widze, bo taka pozycja bylaby znacznie trudniejsza i meczaca, a do tego sila ciagniecia bylaby wtedy mniejsza. A pamietajmy, ze zmiana pozycji steru w tak wielkiej jednostce, podczas rejsu, wymaga wprost gigantycznej sily, stad koniecznosc uzycia wielu rak ludzkich. W kolowrocie czy kole sterowym, te sily sa drastycznie zmniejszone przez odpowiedni system blokow i przelozen i wystarczy z reguly tylko jeden, czasem dwoch sternikow, ale gdy trzeba uzyc takiego systemu awaryjnego, pozostaje tylko sila wielu ludzkich rak.
Masz tez racje z tym pionowym pacholem. Longridge w swej ksiazce pisze, ze tam wiazano tzw.topsail halliards, co potwierdzaloby sytuacje na jego modelu (patrz w/w zdjecie).
Gdzie wiec zamocowywano tzw. running end tejze liny awaryjnej? Te tzw. staghorns (pacholy krzyzowe u Ciebie?) sluzyly do odkladania tzw. main sheets. Na Twoim zdjeciu zaznaczyles to strzalka niebieska. Wiec gdzie?
Nie za bardzo jest gdzie ja odkladac. Albo wiec okrecano ja tam, gdzie odkladano inne liny, np. nie na szczycie pionowego pachola a u jego dolu, albo tez na drugim z pacholow krzyzowych, tuz obok w.w szotow grota.
Albo tez, i ku temu ja sie sklaniam najbardziej - w normalnej sytuacji liny tej tam albo wcale nie bylo (zawiazywano ja do koncow tego lancucha tylko w przypadku awarii steru (rumpla) i przenicowywano jej drugi koniec do wnetrza burty w sposob jw.) byle tylko doprowadzic okret do stoczni w celu koniecznych napraw, a normalnie lina ta byla skladowana gdzies w mrocznych ostepach orlopdeck'u czy hold'u, w magazynie olinowania, albo tez jej running end (ruchomy koniec) odkladano gdzies na lawie talrepowej, okrecajac ja wokol jednego albo dwoch ze znajdujacych sie tam talrepow - jak na to mgliscie wskazywalyby zdjecia okretu w Portsmouth. Nie widze innej mozliwosci.
Moje zrodla nic wiecej na ten temat nie mowia. Dla tych z kolegow z odpowiednio glebokimi kieszeniami, polecam ostateczna wyrocznie nt. HMS Victory - dwutomowa ksiazka Arthura Buglera. Jesli tam tego nie bedzie, to juz chyba nigdzie sie tego nie dowiemy. Niestety, ja tej ksiazki nie mam, od wielu lat nie jest ona juz w druku a mozna ja zdobyc za slone pieniadze tylko gdzies na aukcjach. To taki bibliofilski bialy kruk. Podobno jednak jest fantastyczna!
Moze tez wartoby zapytac o to pana Gerlacha na jego forum? Dla mnie jest on polska wyrocznia w tych tematach.