Coś się powoli dzieje dalej. Szkielet gotowy do wypełnienia. Wybrałem metodę piankową, ale użyłem nie zwykłej pianki, lecz dwuskładnikowej, o takiej:
Ta pianka ma jedną wadę i jedną zaletę: zaleta - 30 minut po piankowaniu można już obrabiać, ciąć i szlifować, wadą jest to, że po aktywacji, trzeba opróżnić puszkę w ciągu 6-7 minut. Jest też dużo twardsza od zwykłej pianki jednoskładnikowej i wydaje mi się, że mniej pręży jak rośnie.
Szkielet jest kartonowy i mimo, że dość sztywny, to jednak obawiałem się zwichrowania przy piankowaniu. Potrzebna była jakaś stabilizacja na czas piankowania. Podumałem i wydumałem taką metodę: przygotowałem kawałek grubszej sklejki z naklejonymi dwoma listwami, tak, aby stępka ciasno się tam wpasowała.
Wcisnąłem tam szkielet i przy pomocy gumek sprawdziłem skuteczność rozwiązania.
Test wyszedł zadowalająco, więc zdjąłem gumki i owinąłem całość dość sztywną, mocną nicią, po czym precyzyjnie wyrównałem całość względem płaszczyzny sklejki i nić zabezpieczyłem w punktach styku klejem CA. Dało to bardzo sztywną stabilizację szkieletu na czas piankowania.
Sklejkę zabezpieczyłem paskami gazety i zapiankowałem całość. Wyszła taka poczwara

A dzięki zastosowaniu opisanej pianki, po dwóch godzinach od piankowania szkielet wyglądał już tak.
Teraz najbrudniejsza część roboty, czyli szlifowanie, szpachlowanie i szlifowanie i szpachlowanie i szlifowanie, aż do uzyskania pożądanego kształtu i powierzchni.
A w międzyczasie powstaje wyposażenie pokładowe.
CDN.