kolejna dżonka
: 26 cze 2014, 23:02
Cześć,
rozpocząłem budowę dżonki, chciałbym potraktować ją jako poligon doświadczalny dla różnych rozwiązań podpatrzonych na Kodze i technik, z którymi nie miałem dotychczas do czynienia. W skrócie: zakładam ten wątek żeby się uczyć.
Elementy kartonowe modelu kleję chińskim klejem szkolnym znanym modelarzom kartonowym jako BCG (brand clear glue). Mimo że rozmiękcza papier to przy ostrożnym dozowaniu daje mocną spoinę a przy nasączaniu kartonu pozwala go ciekawie, plastycznie modelować. Nasączanie krawędzi daje efekt podobny do CA. Na pozostałe elementy przygotowałem Pattex Express.
Już na samym początku popełniłem podstawowe błędy:
1. arkusze drukowałem na dwóch różnych drukarkach co dało różnicę w wymiarach. Długo by tłumaczyć jak doszło do tego, że zostałem ze szkieletem sklejonym z jednego zestawu i elementami poszycia z drugiego.
2. Zastosowałem zbyt cienką tekturę na poszycie (kolorowe teczki biurowe) co dało efekt krowich żeber.
Powyższe spróbowałem naprawić w następujący sposób:
1. Zdecydowałem się na eksperyment "sztukowania" (nie wiem w zasadzie jak to inaczej nazwać) elementów poszycia za pomocą taśmy malarskiej tj. oklejałem elementy szkieletu taśmą, odrysowywałem element poszycia, naklejałem na tekturę i wycinałem. Technikę tą podpatrzyłem, o ile dobrze pamiętam, w relacji RomkaS z budowy Santa Marii. Tam była stosowana do robienia planek z forniru.
2. kilkakrotnie zaimpregnowałem kadłub BCG aby wzmocnić papier a następnie szlifowałem kadłub aby, na ile to możliwe, poprawić jego geometrię.
Wszystko dało następujący, daleki od ideału efekt (zdjęcia z różnych etapów szlifowania):
Mimo wszystko postanowiłem kontynuować eksperymentowanie i zabrałem się za pokład. Chciałem wypróbować cięcie z forniru i klejenie małych deseczek. Rozrysowałem na kawałku forniru brzozowego paski 5x40 mm.
Dalej wyglądało to tak:
W zasadzie przez przypadek przykleiłem deseczki do góry częścią na której pozostały ślady ołówka. Próbowałem wygumkować ale ślady pozostały. Pogłębia to efekt szczelin między nimi, chociaż w rzeczywistości wygląda dużo delikatniej niż na zdjęciach.
Część dna kadłuba zacząłem oklejać w podobny sposób (w sensie cienkimi paskami forniru). Użyłem forniru z czereśni lub gruszy, niestety nie potrafię ich rozróżnić.
Na krawędzi wskazanej żółtą strzałką nie docinałem forniru tylko zeszlifowałem prowadząc klocek drewniany oklejony papierem 240 wzdłuż obu krawędzi zaznaczonych strzałkami niebieskimi. Stąd jeszcze większe dotarcie poszycia kartonowego.
Potem za pomocą linijki z elastycznego tworzywa oznaczyłem ołówkiem linię styku dwóch sąsiadujących płaszczyzn:
Zeszlifowana krawędź z innej perspektywy:
To na razie wszystko. Zdaję sobie sprawę, że mógłby ktoś stwierdzić, że niepotrzebnie komplikuję pewne sprawy, że może szybciej byłoby zacząć od początku zamiast tyle kombinować z poszyciem. Z drugiej strony jest to dla mnie bardzo pouczająca zabawa. Uczę się na błędach i miło spędzam czas.
Pozdrowienia
rozpocząłem budowę dżonki, chciałbym potraktować ją jako poligon doświadczalny dla różnych rozwiązań podpatrzonych na Kodze i technik, z którymi nie miałem dotychczas do czynienia. W skrócie: zakładam ten wątek żeby się uczyć.
Elementy kartonowe modelu kleję chińskim klejem szkolnym znanym modelarzom kartonowym jako BCG (brand clear glue). Mimo że rozmiękcza papier to przy ostrożnym dozowaniu daje mocną spoinę a przy nasączaniu kartonu pozwala go ciekawie, plastycznie modelować. Nasączanie krawędzi daje efekt podobny do CA. Na pozostałe elementy przygotowałem Pattex Express.
Już na samym początku popełniłem podstawowe błędy:
1. arkusze drukowałem na dwóch różnych drukarkach co dało różnicę w wymiarach. Długo by tłumaczyć jak doszło do tego, że zostałem ze szkieletem sklejonym z jednego zestawu i elementami poszycia z drugiego.
2. Zastosowałem zbyt cienką tekturę na poszycie (kolorowe teczki biurowe) co dało efekt krowich żeber.
Powyższe spróbowałem naprawić w następujący sposób:
1. Zdecydowałem się na eksperyment "sztukowania" (nie wiem w zasadzie jak to inaczej nazwać) elementów poszycia za pomocą taśmy malarskiej tj. oklejałem elementy szkieletu taśmą, odrysowywałem element poszycia, naklejałem na tekturę i wycinałem. Technikę tą podpatrzyłem, o ile dobrze pamiętam, w relacji RomkaS z budowy Santa Marii. Tam była stosowana do robienia planek z forniru.
2. kilkakrotnie zaimpregnowałem kadłub BCG aby wzmocnić papier a następnie szlifowałem kadłub aby, na ile to możliwe, poprawić jego geometrię.
Wszystko dało następujący, daleki od ideału efekt (zdjęcia z różnych etapów szlifowania):
Mimo wszystko postanowiłem kontynuować eksperymentowanie i zabrałem się za pokład. Chciałem wypróbować cięcie z forniru i klejenie małych deseczek. Rozrysowałem na kawałku forniru brzozowego paski 5x40 mm.
Dalej wyglądało to tak:
W zasadzie przez przypadek przykleiłem deseczki do góry częścią na której pozostały ślady ołówka. Próbowałem wygumkować ale ślady pozostały. Pogłębia to efekt szczelin między nimi, chociaż w rzeczywistości wygląda dużo delikatniej niż na zdjęciach.
Część dna kadłuba zacząłem oklejać w podobny sposób (w sensie cienkimi paskami forniru). Użyłem forniru z czereśni lub gruszy, niestety nie potrafię ich rozróżnić.
Na krawędzi wskazanej żółtą strzałką nie docinałem forniru tylko zeszlifowałem prowadząc klocek drewniany oklejony papierem 240 wzdłuż obu krawędzi zaznaczonych strzałkami niebieskimi. Stąd jeszcze większe dotarcie poszycia kartonowego.
Potem za pomocą linijki z elastycznego tworzywa oznaczyłem ołówkiem linię styku dwóch sąsiadujących płaszczyzn:
Zeszlifowana krawędź z innej perspektywy:
To na razie wszystko. Zdaję sobie sprawę, że mógłby ktoś stwierdzić, że niepotrzebnie komplikuję pewne sprawy, że może szybciej byłoby zacząć od początku zamiast tyle kombinować z poszyciem. Z drugiej strony jest to dla mnie bardzo pouczająca zabawa. Uczę się na błędach i miło spędzam czas.
Pozdrowienia