Już jakiś czas temu zdecydowałem, że następny model wykonam metodą "kopytową". Wybór padł na ...szalupę
ST 
.
Wprowadzeniem do tematu będzie świetny artykuł, który znalazłem na
Forum Okrętów Wojennych,
cytowanego wielokrotnie przeze mnie pana Krzysztofa Gerlacha, pt.
ŁODZIE OKRĘTOWE – ROZWÓJ WYBRANYCH TYPÓW OD XVIII WIEKU
Krzysztof Gerlach napisał:
...
Na początek trzeba zaznaczyć, że dla wcześniejszych stuleci, co najmniej do połowy XIX, nie ma mowy, aby były to w jakiejkolwiek mierze łodzie ratunkowe, chociaż czasem wykorzystywano je oczywiście i do tego celu. Do obsługi okrętów potrzebowano masę wyspecjalizowanych łodzi, służących do bardzo zróżnicowanych zadań, w różnych sytuacjach i na różnych wodach. Musiały więc mieć odmienną wielkość i budowę, a stąd także nazwy. Na dodatek wymagania się zmieniały, ewoluowała technika, zaś przywiązani do tradycji marynarze lubili zatrzymywać stare terminy dla nowych konstrukcji. W efekcie związek między typem a nazwą wcale nie był ponadczasowy.
Jeszcze krótko o używaniu łodzi okrętowych do ratowania załóg. Może nie wszyscy sobie uświadamiają, że idea, aby jednostka pływająca miała tyle miejsc w środkach ratowniczych, ile znajduje się na niej ludzi, pochodzi z bardzo niedawnego okresu. Wcześniej w ogóle się nad tym nie zastanawiano, ponieważ było to absolutnie niemożliwe. Jeden z rekordów świata w dziedzinie upchania ludzi na szalupie tak, by przy tym nie zatonęła, dzierżą buntownicy z „Bounty”. Do łodzi długości 23 stóp wcisnęli oni 19 marynarzy wiernych dowódcy, którzy tylko geniuszowi Bligha mogli zawdzięczać, że przeżyli w tych warunkach i przepłynęli szmat Pacyfiku. Jeśliby zatem chcieć w takich szalupach, biorąc po 20 ludzi na jedną, pomieścić cała załogę Victory liczącą 850 osób, trzeba by ich mieć 43 sztuki. Długość tego trójpokładowca wynosi 186 stóp. Gdyby każda łódź stykała się z sąsiednimi, mielibyśmy w jednym rzędzie, na obu burtach naraz, 16 sztuk o długości 23 stopy. Aby dojść do liczby 43, należałoby je rozwiesić w trzech rzędach po obu burtach, od powierzchni wody po nadburcie. Okręt byłby „opancerzony” łodziami, które zasłoniłyby wszystkie działa. Absurd tego pomysłu jest tak oczywisty, że szkoda dla niego dalszego komentarza.
Dlatego dla tamtych czasów było całkowicie typowe, że załogę jednostki tonącej w pobliżu wybrzeża ratowały łodzie z lądu; tonącej na pełnym morzu w otoczeniu innych – łodzie z WIELU jednostek towarzyszących; tonącej samotnie – nikt (odnotowywano, iż zaginęła bez wieści). Równie typowa dla wszystkich marynarek była praktyka, że gdy palił się lub szedł pod wodę okręt flagowy, do nielicznych szalup wsiadał admirał, jego sztab, rodzina itp., wcale nierzadko także dowódca, a pozostałych na pokładzie powierzano boskiej opiece.
...
I w dalszej części jest opis łodzi okrętowych w Royal Navy (i nie tylko) -
LONGBOAT (longbot, barkas),
LAUNCH (szalupa),
BARGE (barka admiralska, barka kapitańska, często można spotkać barkas),
PINNACE (pinasa),
CUTTER (kuter),
YAWL (jol),
JOLKA, JOLA (używa się też równolegle bąk, bączek) w RN jollyboat, jollyvatt, jollywatt;
GIG,
WELBOT (whaleboat),
GALLEY, DINGHY, SKIFF, WHERRY, PADDLE-BOX BOAT, ...
Artykuł pana Krzysztofa jest na naszym forum (za zgodą autora). W temacie >> Żaglowce
Szalupa - hiszp. lancha, ang. launch, fr. chaloupe
Dane
większej szalupy:
długość.... 160 mm
szerokość.. 45 mm
wysokość... 20 mm
Kopyto oparłem na planach szalupki OcCre,
lekko modyfikując na potrzeby kopyta (pełne wręgi i podłużnica).
Elementy kopyta naniosłem i wyciąłem z deseczki (brzoza) gr. 4 mm. Deseczki ciąłem w stolarni na dość sporej pilarce - rzaz 3 mm :whistle:
/uzupełniłem 15 października 2010r. o artykuł pana Gerlacha/
________________________
cdn. 