Dziękuję za miłe słowa – rzeczywiście dość szybko poszło, ale model był mało skomplikowany.
Kuba_wroc pisze:Miałbym pytanie tym razem do podstawki, ktora prezentuje sie bardzo zgrabnie. Czy model jest jakos do niej przykrecony, czy tylko nachodzi samą stępką na styk?
Wyszedłem z założenia, że podstawka winna byś możliwie prosta i pełniąc swą rolę użytkową nie „odciągać oka” od obiektu głównego, czyli modelu. Wykonana jest z dwóch kwadratowych kołeczków wklejonych prostopadle do deseczki podstawy.
W górnej części kołeczków wyciąłem rowek ściśle dopasowany do szerokości stępki - wchodzi ona w ów rowek „na wcisk” i, przy tak małym i lekkim modeliku, nie było potrzeby stosowania dodatkowych wzmocnień/umocnień. Zresztą analogiczną metodę zastosowałem przy Constitution i też zdała egzamin.
Kazek pisze:a to już koniec budowy ?

Koniec Kaziu, koniec. Choć nie ukrywam, że także odczuwam pewien niedosyt nie robiąc takielunku, pełnego wyposażenia pokładu itp. Zdecydowałem się jednak zakończyć na tym etapie gdyż:
1. prace przy modelu od początku traktowałem jako „wprawkę” (taka przysłowiowa dżonka)przed podjęciem prawdziwego wyzwania: budowy żebrowca z prawdziwego zdarzenia. W rezultacie wypróbowywałem na nim różne "techniki" - np. kilka metod kołkowania, czego przy normalnym modelowaniu się przecież nie robi. Osiągnąłem co chciałem – poznałem w praktyce (na bardzo prostym co prawda modelu, ale zasady są takie same) zarówno metodę wykonania, jak i podstawowe problemy, trudności i pułapki. Pełne wykończenie pokładu i takielunek wykraczają poza przyjęte na wstępie założenia;
2. plany, którymi dysponuję, są dość uproszczone (o błędach wspominałem wcześniej). Jeden z arkuszy pokazuje wprawdzie widok ogólny pod pełnymi żaglami, ale bez żadnych szczegółów dot. np. wymiarów bloków, średnic lin, czy miejsc ich mocowania na pokładzie (na żadnym z planów nie pokazano np. położenia kołkownic czy knag). To wszystko oczywiście jest do odtworzenia – wystarczy pogrzebać w literaturze/Internecie i znaleźć rozwiązania stosowane w podobnych szkunerach, poprzeliczać wymiary, albo zastosować „zdrowy rozsądek”. Ale prawdę powiedziawszy nie bardzo mi się chciało, bo:
3. już przebierałem nogami, aby zacząć budowę prawdziwego „szkieletora”.
Mam nadzieję, że ww powody w jakiejś mierze usprawiedliwiają moje lenistwo, czy raczej grzech zaniechania.
Pozdrawiam
Marek Kasprzak