Santa Maria - żagle
: 12 sty 2022, 17:14
Witam w Nowym Roku,
Czas na żagle.
Żagle z nadrukiem brytów z zestawu postanowiłem odłożyć na bok i uszyć własne z batystu. Panie w sklepie tekstylnym, kiedy dowiedziały się do czego mi potrzebny batyst, gotowe były rzucić pracę w sklepie i zamustrować na Santa Marię. Musiałem je jakoś zniechęcić i okazało się, że najważniejszym argumentem był brak toalety. Potrzeby toaletowe załatwiało się za burtę i do dziś tak się robi na małych jednostkach rybackich. Nie było też papieru toaletowego
. Po załatwieniu większej potrzeby należało się podmyć morską wodą. Do wyposażenia SM dodałem więc wiaderka.
Hindusi wynaleźli prosty sposób na zachowanie higieny: prawą ręką jemy, a lewą się podcieramy. Zasada ta obowiązuje do dziś - przynajmniej jeżeli chodzi o prawą rękę (uwaga turyści!).
Załoga SM liczyła około 40 ludzi. Marynarze pracowali, jedli i spali na pokładzie. Tylko kapitan miał skromną kajutę, w której przechowywane były mapy, przyrządy nawigacyjne i dziennik pokładowy. Pod pokładem mieszkały szczury, które w jakiś dziwny sposób były niechcianymi pasażerami na każdym statku. Oprócz szczurów pod pokładem znajdowały się: przewożony towar, zapasy słodkiej wody i żywności, zapasowe liny i płótno na żagle oraz inne materiały na ewentualne naprawy. Znane jest powiedzenie, że statki budowano z drewna, a ludzie na nich pracujący musieli być z żelaza. Pokład SM to nie jest miejsce dla kobiet - przepraszam panie z tekstylnego.
Wróćmy do żagli. Kolejne standardowe operacje to: farbowanie w herbacie, krochmalenie, prasowanie, narysowanie obrysów i brytów, a dalej szycie, wycięcie i doklejenie likliny. Do rysowania użyłem pisaka żelowego - po przeprasowaniu rysunek znika. Na koniec przyszycie do reji. Igła z podwójnie złożoną linką robiła za duże otwory na brzegu żagla. Otwory nakłuwałem więc pinezką, a następnie przewlekałem linkę z zakończeniem usztywnionym klejem CA. Na fok i grot naniosłem przy użyciu papieru transferowego obrazki dostępne w Internecie Dolny pas grota (bonnet) był odpinany w celu zmniejszenia powierzchni żagla. Odpinanie i przypinanie było wykonywane przez kilku ludzi jednocześnie. żeby nie dochodziło do przesunięcia brytów, na jednej i drugiej części umieszczano taki sam napis. Nawet niepiśmienny marynarz (większość!) wiedział, ze ma połączyć te same litery. Dzisiaj nazwalibyśmy to innowacją.
Czas na żagle.
Żagle z nadrukiem brytów z zestawu postanowiłem odłożyć na bok i uszyć własne z batystu. Panie w sklepie tekstylnym, kiedy dowiedziały się do czego mi potrzebny batyst, gotowe były rzucić pracę w sklepie i zamustrować na Santa Marię. Musiałem je jakoś zniechęcić i okazało się, że najważniejszym argumentem był brak toalety. Potrzeby toaletowe załatwiało się za burtę i do dziś tak się robi na małych jednostkach rybackich. Nie było też papieru toaletowego

Załoga SM liczyła około 40 ludzi. Marynarze pracowali, jedli i spali na pokładzie. Tylko kapitan miał skromną kajutę, w której przechowywane były mapy, przyrządy nawigacyjne i dziennik pokładowy. Pod pokładem mieszkały szczury, które w jakiś dziwny sposób były niechcianymi pasażerami na każdym statku. Oprócz szczurów pod pokładem znajdowały się: przewożony towar, zapasy słodkiej wody i żywności, zapasowe liny i płótno na żagle oraz inne materiały na ewentualne naprawy. Znane jest powiedzenie, że statki budowano z drewna, a ludzie na nich pracujący musieli być z żelaza. Pokład SM to nie jest miejsce dla kobiet - przepraszam panie z tekstylnego.
Wróćmy do żagli. Kolejne standardowe operacje to: farbowanie w herbacie, krochmalenie, prasowanie, narysowanie obrysów i brytów, a dalej szycie, wycięcie i doklejenie likliny. Do rysowania użyłem pisaka żelowego - po przeprasowaniu rysunek znika. Na koniec przyszycie do reji. Igła z podwójnie złożoną linką robiła za duże otwory na brzegu żagla. Otwory nakłuwałem więc pinezką, a następnie przewlekałem linkę z zakończeniem usztywnionym klejem CA. Na fok i grot naniosłem przy użyciu papieru transferowego obrazki dostępne w Internecie Dolny pas grota (bonnet) był odpinany w celu zmniejszenia powierzchni żagla. Odpinanie i przypinanie było wykonywane przez kilku ludzi jednocześnie. żeby nie dochodziło do przesunięcia brytów, na jednej i drugiej części umieszczano taki sam napis. Nawet niepiśmienny marynarz (większość!) wiedział, ze ma połączyć te same litery. Dzisiaj nazwalibyśmy to innowacją.