Witam
Wspaniale to Koledze idzie...
Ja się skromnie przyznam, ze tez dłubie Złotego Diabła, tyle ze z zestawu od Mantua. Relacja pojawi się na forum, ale dopiero jak skończę kadłub co by się nie zbłaźnić przedwcześnie
Z tego co widzę to wersja od Mantui opiera się na rycinie Payne'a która jest pokazana w tym wątku.
Na w/w rycinie widać jak za okrętem na holu jest szalupa. Właśnie o tę kwestię chciałem się dopytać. Mantua nie przewidziała ani jednej szalupy... A powinno ich być przynajmniej "kilka" na tak wielkiej jednostce. Trudno sobie wyobrazić żeby łodzie pływały na sznurku jak kaczuszki za mamusią... Jak te kwestie rozwiązał McKay? (zamówiłem sobie jego publikacje ale jeszcze nie dotarła)
Kolejna sprawa... na rycinie Payne'a całe śródokręcie i pierwszy pokład rufy są pokryte gretingami. Tak samo jest w modelu z muzeum MMW w Gdyni. Mam gdzieś fotki tego modelu, które zrobiłem lata temu ale diabeł ogonem nakrył, nie mniej je znajdę w końcu bo mam na pewno

z reszta gretingi są widoczne także na fotce zamieszczonej przez Kolegę TomekA, tyle ze to pokrycie jest inne niż na omawianej rycinie. A jak to jest u McKay'a?
Mantua ponadto umieściła zbyt wiele armat w niektórych miejscach, ale o tym będzie w mojej relacji. Nie mniej to co przypuszczałem intuicyjnie znajduje poparcie w rycinie Payne'a, gdzie widoczne są puste otwory strzelnicze skierowane na śródokręcie i ma to sens jak najbardziej, gdy mówimy o okresie w którym uroda stawiana była często nad funkcjonalność.
Co do obrazu rufy okrętu w tle na portrecie autorstwa Lely'ego to moim skromnym zdaniem nie bardzo można się wzorować na tym przedstawieniu. Chodzi o to, ze takie obrazy zamawiano do powieszenia w jakimś eksponowanym miejscu i miały one cel propagandowy. Tu tak dokładnie jest. Tytuł tego obrazu to "Peter Pett and the Sovereign of the seas". Wzmiankowany Pett jest budowniczym i projektantem statków. Sovereign'a zaprojektował jego ojciec (Phineas Pett) a syn go zbudował. Obraz ma pokazywać zatem cudowne dzieło skromnego purytanina (stroj to podkresla) pochodzącego ze szkutniczej rodziny. Można go powiesić w głównym holu domu/firmy

i czarować potencjalnych interesantów przekazem "patrz chamie co zbudowalem i morda w kubel bo sie nie znasz". Autor obrazu nawet nie musiał widzieć dokładnie oryginalnej rufy, wystarczyło, ze cos tam o niej wiedział, raz zrobil szybki szkic z brzegu, resztę pokazał mu na rysunku szkutnik. Miał naładować na nią tyle złota i ozdób żeby robiła wrażenie na oglądających, szczególnie ze autor obrazu (Peter Lely, właśc. Pieter van der Faesnie) nie był marynistą a zdecydowanie czołowym portrecistą arystokracji i dworu. Tak wiec ta interpretacja rufy może być mocno podrasowana na potrzeby marketingu. To tak jak z reklamami burgerów. To co mamy na zdjęciu czy filmie, drastycznie odbiega od tego co podaje paniusia w okienku

ALE może być tak, ze ta rufa z obrazu to najdokładniejsze przedstawienie w/w okrętu

:):) Zależy jak się malarzowi chciało i na czym zależało klientowi. NIE wykluczone jest także jeszcze to, ze ten kto podpisał się pod obrazem namalował tylko portret a reszta to dziełko jakiegoś ucznia czy pomocnika, bo tak robił np Rembrandt i była to wówczas normalna praktyka.
Pozdrawiam
