Po długich i bardzo (moim zdaniem) ciężkich pracach przy żaglach w końcu mogę pochwalić się zdjęciami czegoś co wg mnie jest naprawdę trudne dla osoby, która po pierwsze po raz pierwszy miała styczność z maszyną do szycia i która po raz pierwszy obszywała żagle. Straciłem mnóstwo materiału, nici, nerwów i wyczerpałem cały zapas niecenzuralnych słów chyba na kilka lat jednak myślę, że wyszło w miarę nieźle. Pierwsze zdjęcie przedstawia żagle przed dokładną obróbką, drugie natomiast ukazuje żagle, które moim zdaniem spokojnie mogą znaleźć się już na żaglowcu.
No i cóż. Pozostaje zrobić kilka wyprawek i dokończyć co zaczęło się kilka dobrych miesięcy temu, bo kolejne ogromne wyzwanie przede mną.
Więc... po prawie roku, kiedy jesień za oknem, kiedy szybko robi się ciemno, postanowiłem przysiąść i skończyć Gretel. Poprawiłem kilka rzeczy, dodałem kilka nowych i wygląda to jak na zdjęciach poniżej. Mimo, że nie wszystko jest doskonale, mimo, że moja wiedza nie jest jeszcze, aż tak obszerna, moim skromnym zdaniem wygląda to wszystko dość dobrze.
Jeszcze chwilę to potrwa ponieważ musiałem oddać do poprawy obszycie masztów oraz trochę zmienić ich kształt, ponieważ się nie mieściły. Mam jednak nadzieję, że do końca miesiąca, a już na pewno do końca roku uporam się z moją małą Gretel