W końcu dobra pogoda pozwoliła mi wycisnąć co tylko mogę z mojego "komórkowego" aparatu (kolega z pracy obiecał, że jutro pożyczy mi swoją cyfrówkę), więc śpieszę pokazać postępy przy pracy nad moim modelem. Jak nietrudno zauważyć, wciąż walczę z pokładami, a od poszywania, przed którym ze strachu trzęsą mi się ręce, uciekam pod byle pretekstem, ale przecież samo się nie zrobi.
Na wcześniej przygotowanym szablonie z tektury wykonałem wzmocnienie z forniru olchowego (widać na poprzednich zdjęciach), układając go włóknami poprzecznie do osi Il Pinco po to, aby po naklejeniu właściwych deseczek brzozowych miał on dużą sztywność. Na bokach przykleiłem podstawy nadburcia, które rozszerzają się ku rufie z uwagi na to, że pokład będzie szlifowany ukośnie. z czoła przykleiłem paseczek forniru olchowego o grubości 2mm. W efekcie wyszło coś takiego:

W międzyczasie zająłem się również najwyższym z pokładów, który wymaga jeszcze docięcia i wyszlifowania, a także wykonania otworów. Obecnie całość prezentuje się tak (pokład, o którym mowa wyżej nie został jeszcze zamontowany na stałe, ponieważ mam kolejny dylemat, ale o tym dalej...):



Zanim zamontuję na stałe ten pokład, chciałbym jakoś zabezpieczyć to, co będzie się pod nim znajdować. Myślałem o kaponie, albo lnianym pokoście, ale jakoś sceptycznie do tego podchodzę. RomekS pisze w swoich relacjach o jakimś "olejowaniu" - co to takiego?
Jeśli moja żona i duchy wszechświata dadzą mi dziś tą sposobność, to wykończę pokłady i przygotuję model do poszywania. Chcę poszyć go od stępki w 2/3, a następnie nafrezować burty i wpuścić w nie słupki, które będą utrzymywać nadburcie i dopiero na nie dalej poszywać. Boję się tego jak cholera.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i do rychłego zobaczyska!
Bartek