Zgodnie z sugestią, zacznę swoją aktywność tutaj od tegoż posta, choć bardzo świerzbi mnie, żeby już zadać całą masę pytań, jaka kłębi się w mojej głowie. Czy po potraktowaniu olejem lnianym pokładu nakładać na to lakier? Czy....?
No ale od początku. Imię jak można się domyślić Maciek. Wiek 33 lata. Od pół roku też ojciec. Zawodowo dziennikarz specjalizujący się w tematyce bezpieczeństwo/świat. Pochodzący z Gdyni, choć większość życia już w Wawie. Nadal jednak czuje lokalny gdyński patriotyzm i związek z morzem. Znaczna to zasługa już niestety świętej pamięci dziadka, którego historie o morzu uwielbiałem. On pływał w latach 50. i 60. na jednostkach PRO. Potem niestety był wypadek i renta. Jeden pradziadek zginął na ORP Dragon w Normandii, drugi był mistrzem dokowym w SMW jeszcze od II RP. Związek z morzem ma więc też podłoże rodzinne

Za sprawą dziadka mocno wciągnąłem się od młodości w historię, zwłaszcza wojen na morzu. Zainteresowanie modelami przyszło automatycznie. W podstawówce i jeszcze do połowy liceum był to głównie plastik, który raczej maltretowałem jak na to teraz patrzę, choć ostatnie modele były już znośnie wykonane. Potem, tak jak chyba w większości tego rodzaju historii, przyszła przerwa.
Niedawno zapragnąłem do tematu wrócić. Myślałem, myślałem i uznałem, że nie do plastiku, bo tam mam wrażenie, że większość czasu pochłania malowanie, które znacznie mniej mnie pociąga niż sama fizyczna budowa modelu. Spróbowałem kartonu, ale osiągnięcie zadowalającej mnie precyzji i detalu (mam tendencję do przesadzania w tym temacie) było dla mnie zbyt frustrujące.
Tak oto po grzebaniu w necie uznałem, że chyba drewno to jest to. Dużo budowy, trochę malowania, możliwa wysoka precyzja i detal. Po dalszej dozie reasearchu uznałem, że dobrym startem będzie jakiś zestaw. Ponieważ mam na ścianach w domu kilka zdjęć jachtów klasy J startujących w regatach o Puchar Ameryki, wybór padł na Endeavour od firmy Amati.
No i radośnie sobie dłubię swój jacht w żółwim tempie od poprzedniej gwiazdki, bo po drodze pojawił się temat ciąża oraz pierworodny. Doszedłem do etapu gotowego kadłuba, ale wykonanie na nim prac "malarsko/lakierniczych" napawa mnie pewnymi obawami, bo bardzo nie chciałbym zepsuć tego ogromu pracy, który włożyłem w stolarkę. Pytań mam więc masę

Pozdrawiam,
MaciekK