Mam pewien przestój w swoim głównym projekcie, postanowiłem zatem wygrzebać z dna szuflady dawno wydrukowane szablony dżonki.
Kiedyś zacząłem już jedną kleić z kartonu, ale tektura o grubości 2mm nie jest najwdzięczniejsza w obróbce. Dość twarda pod nożyk i strzępi się przy szlifowaniu.
Tym razem, wpadłem na pomysł wykorzystania na szkielet łódki listwy z balsy o grubości 2mm. Akurat stała w kącie za szafą

Balsa bardzo ładnie tnie się nożykiem, troszkę więcej uwagi trzeba poświęcić przy przecinaniu w poprzek włókien żeby linia nie była postrzępiona. Szlifowanie to bajka, aczkolwiek unosi się wtedy drobniutki pyłek.
Najpierw wyciąłem poszczególne wręgi w całości, następnie zaznaczyłem linie przechodzące przez ich środek (i margines na grubość podłużnicy). Po przecięciu złożyłem obie połówki razem i lekko przeszlifowałem, co by były identyczne.
Pierwszym błędem było użycie kleju do drewna o bardzo długim czasie wiązania. Pominę temat czy w ogóle można nim dobrze skleić takie części, po prostu ufiksowanie tego prosto i czas potrzebny na związanie się nie kalkuluje. Zamiast niego sięgnąłem po klej CA i w try miga wszystko było sztywno na swoim miejscu.
W rufowej części pobawiłem się w deskowanie ścianek i podłogi. Nie będzie to widoczne, bo świetlik w pokładzie malutki a pierwsza okazja do zabawy w listwowanie była.
Oficjalnie pragnę przeprosić za jakość zdjęć, robione były ziemniakiem. Tylko tak mogłem uwiecznić przebieg prac.