W ostatni dzień starego roku udało mi się zakończyć budowę modelu.
Mimo jego prostoty i uproszczenia trwało to równo 3 lata. Szok no nie?
Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że dużą część tego czasu
spędziłem w różnych szpitalach, tak, że zupełni zapominałem o co mi w tym modelu chodziło.
Stąd brak konsekwencji i liczne błędy w budowie. Był pewien moment, że kiedy straciłem ostre widzenie
w prawym oku, pomyślałem sobie: to koniec, rzucam to. Ale to nie był koniec bo doszedł wkrótce niedowład lewej dłoni i właśnie wtedy zaparłem się i i robiłem nie oglądając się na nic.
Wyszło jak wyszło, ale dla mnie jest to takie moje małe zwycięstwo ducha nad materią.
Przedstawiam najpierw efekt końcowy, a potem przejrzę archiwum i powrzucam fotki z różnych etapów budowy. Internet to dziwne miejsce, więc może to komuś się przyda.





