
Prezent dawany w ratach zakończył się na numerku 66 i jakby to dziwnie nie zabrzmiało


Nieszczęsne 66 czekało aż emocje opadną i szczęśliwe, że w przypływie złości nie wylądowały w kuble co jakiś czas z kartonu puszczały oczko - zrób coś z nami

5 lat to szmat czasu, zdążyłam znaleźć się w centrum burzy, walczyć o przetrwanie, pożegnać rodzinne strony by zakotwiczyć w bezpiecznej zatoce.
Model 12 Apostołów w tym ten jeden Judasz.....
Zaczynam.... od stoczni... ( jak wielu z tych co zaczęli walkę z Apostołami ) swoją drogą walka ta musi być szalenie ciężka skoro w sieci znalazłam tylko 1 ukończony żaglowiec - czyżby klątwa Judasza?
Z całą pewnością i ja powiększę to grono, ale mam świetne usprawiedliwienie - wszak posiadam tylko 66 numerów

Chociaż jeden z naszych kolegów stworzył świetny model posiadając tylko 16 zeszytów !!!
W ramach imienin i szacunku do samej siebie, zakupiłam profesjonalną stocznię (tak ma w nazwie, a ja w to jako blondynka szczerze wierzę)
Cały dzień zamiast wręg to ową stocznię sklejałam i sklejałam, a wieczorem przy herbatce tę profesjonalność podziwiałam.
Na następny dzień marzyłam o spotkaniu konstruktora bo powiedziałabym mu, że szlak mnie trafia jak muszę przy każdym przesunięciu elementów używać klucza, zamiast praktycznych i ślicznych motylków

Stępka postawiona


Tak sobie myślę nad fenomenem kupowania tak drogich zeszytów. Moim zdaniem to nie o pieniądze tu chodzi, a o instrukcję krok po kroku, jest wystarczająco szczegółowa, a tego mi brakuje w gotowych zestawach. Dla wytrawnych modelarzy z dużym doświadczeniem to bułka z masłem i nuda, ale wg mnie dla początkujących to jakaś szansa na zdobycie podstawowych umiejętności.
Cieszę się z tego powrotu...