Dostałem od znajomego drewniany model żaglowca do renowacji. Podejrzewam, że jest to Golden Hind w skali - na oko - 1:50. Model ma podobno około 20 lat, z czego kilka spędził na półce w mieszkaniu, następnie zaliczył upadek i ze zdezelowanymi masztami i olinowaniem kolejne naście lat przestał w piwnicy. Był pokryty grubą warstwą kurzu i innych paprochów. Część detali zaginęła w mrokach dziejów.







W związku z powyższym mam do szanownych kolegów kilka pytań.
Czy da się/jest sens z tym modelem cokolwiek zrobić? Jeśli tak, to jak się do tego zabrać? Na razie rozebrałem wszystko co się dało, zdemontowałem maszty, wyrzuciłem całe olinowanie (liny pękały w palcach, druty którymi były zamocowane jufersy pordzewiały), zostawiłem goły kadłub. Może ktoś z Was wie z jakiego zestawu był złożony ten okręt, ma taki zestaw i byłby w stanie podzielić się ze mną instrukcją. Jak doprowadzić do stanu używalności elementy drewniane kadłuba? Kurz wręcz się w nie powgryzał. Odkurzyłem go pędzlem, jutro zabiorę do kolegi, który ma porządny kompresor, żeby przedmuchać zakamarki sprężonym powietrzem. Czy to wystarczy, czy potrzebne są jeszcze jakieś inne zabiegi? Bez lakierowania chyba się nie obejdzie. Czym w takim razie taki kadłub polakierować? Wystarczy odświeżyć lakierem bezbarwnym, czy jakąś bejcą? Szlifowanie papierem ściernym raczej odpada, nie wejdę nim we wszystkie zakamarki.
Przepraszam, że zadaję tyle pytań, ale to moja pierwsza styczność z modelem drewnianym i to żaglowcem. Do tej pory kleiłem głównie kartonowe i plastikowe samoloty.
A może na początek kupić sobie jakiś prosty drewniany model żaglowca i najpierw poćwiczyć klejenie drewna i plątanie tych wszystkich linek na czymś prostym z jednym masztem?