Kilka refleksji na szybko z wycieczki do Paryża gdyż przyjechałem o 2 rano a o 20 lecę dalej :)
Ogólnie w dziale muzea pojawi się stosowna relacja.
Modele w muzeum są na wysokim i bardzo wysokim poziomie. W porównaniu do innych muzeów to naprawdę ilość modeli ze szmatkami jest imponująca. Brak jak dla mnie było rekwizytów żeglarskich dawnej epoki których było dużo w muzeum w Amsterdamie. Z drugiej strony tam było mniej żaglowców.
Mankamentem wszystkich muzeów francuskich jest brak angielskiego. Nawet wyjście jest tylko po francusku napisane jakby szkoda było napisać EXIT. W szoku byłem jak nie znalazłem na tabliczkach anielskich opisów. Broszurka angielska może i była po angielsku ale na trzech kartkach znalazłem dużo więcej słów francuskich niż angielskich, gdyż wszystkie nazwy pisali w oryginale. Zdjęcia można było robić bez żadnych przeszkód więc jest tego trochę. Jak na mój słaby aparacik większość wyszła :) Wszystkich zdjęć mam około 140. Żona dała ultimatum pół karty w aparacie twoje reszta wspólna :(
Mała próbka nieobrobionego jeszcze zdjęcia malutkiego modeliku ;)

Ogólnie fajnie ale brak opisów oraz totalna nieznajomość języka angielskiego (prawie totalna ob plis tu bir rozumieją;) ) nie dała mi możliwość rozkoszowania się historią francuskiego szkutnictwa.
Chcąc zapoznać się z całą historią sztuki szkutniczej trzeba jeszcze odwiedzić Sant Luis ale to już za 2 trzy lata jak młodego do Dysnaya zawiozę :)