Grzebiąc w piwnicy w poszukiwaniu lekkiego chleba, przyszłorocznego śniegu, starych, dobrych czasów znalazłem swój model sprzed lat chyba 15.Widać, że przeszedł niejeden sztorm.
 
I nagle dopadła mnie chandra modelarska. Po 30 latach budowania modeli mam tylko tę „Marię”, chyba 10 „wiktoruf” w stoczni, nie licząc 10 następnych w planach. I czym ja się mogę pochwalić szanownym kolegom. Pobiegłem z płaczem do lekarza. Moja ulubiona pani doktór na moje pytanie: „co robić?”, nagle chlapnęła była jak gołąb na parapet: „zbuduj pan dżonkę”. Olśnienie! A jak do tego wypadku doszło zobaczcie sami.
 
Ciekawe skąd mam te plany?!
 
A teraz przy pomocy takiego czarnego papieru przenoszę części z planów na karton.
 
Troszkę nie widać ale ma grubość 0.8 mm. Ktoś kiedyś pytał na tym forum:"a gdzie to można kupić? Dajcie linka!" Podaję: www.kartonundśmietniks.przykażdymblokuwkażdymmieście.pl
A nie za cienka ta tektórka, nie za wiotka???
 
No i wyszło przepisowe 2.5mm
 
Śmiem twierdzić, że kleje typu wikol są najlepsze. Używam ich od 29 lat. Są lepsze od butaprenów choć nie dają tak jak one w "czache"!
Tradycją Kogi jest budowa dżonki (czy to może żona dżona?--to pytanie mojej córci!!!), ale tradycją jest też to, że każdy buduje ją inaczej i to jest fajne!!! No to moja też będzie inna niż wszystkie.
 
                 
						






 

 
 
 






 
 
 
 
 
 
 
