Czasu wolnego niewiele ale coś udało się dłubnąć. Nastrugałem odpowiedni zapas deseczek 1,6 mm.
Stosik listewek pocięty w kawałki pozwalające wykonać część kadłuba z odsłoniętymi wręgami.
Szablony wręg wyciąłem w pcv.
W końcu dokładność popłaca i wszystko się zgadza co do setnych część milimetra.
Z rozmierzenia wyszło 60 wręg co ma się nijak to tych kilkunastu według planu bazowego.
Propozycja autora planu zdaje mi się bez sensu - każda z wręg miałaby mieć szerokość powyżej 60 cm z przerwami w tym samym rozmiarze. Pomijając wcześniejsze dywagacje dotyczące braku jakichkolwiek autentycznych planów, w tej skali szerokość wręgi w mojej wersji to 30 cm co jest prawdopodobne. Poza tym odstawą konstrukcji XVI i wczesno XVII w galeonów była wręga główna (cuaderna maestra).
Standardowy galeon hiszpański i podejrzewać można i portugalski budowany był w oparciu o 31-39 wręg pomiędzy dwoma kluczowymi wręgami: dziobową (redel de proa) i rufową (redel de popa). Liczba wręg tej kluczowej części ustalona została na standardowe 39 dopiero w XVII w.
Jakkolwiek by to w rzeczywistości wyglądało 60 wręg wyciętych. Teraz czas na doklejenie tymczasowe do każdej z nich drugiej warstwy.
Czy ktoś z Was miał okazję używać rybiego kleju? W teorii to klej odwracalny i pozwala na rozklejenie w miarę bezbolesne elementów, co będzie niezbędne w dalszej części prac.
San Martin 1:192
- oksal
- Posty: 1893
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
Re: San Martin 1:192
Delikatne będą te wręgi. W tych modelach admiralicji (nawet w skali 192) wręgi dają znacznie grubsze niż w rzeczywistości były. Trzymam kciuki za 1,6 mm.
Dawno temu bratu pomagałem przy sztalugach podobnym albo tym samym(?) (był w granulkach jak bursztyn) klejem. Ale raczej dobrze wiązał. Ja bym tym sposobem nie ryzykował.
Swego czasu się zastanawiałem nad takim kadłubem w skali 192 i wiem o które odcinanie fragmentów wręg Ci chodzi.
Zastosowałbym taśmę malarską. Jest cienka, nawet jak się ją obustronnie przyklei do dwóch sąsiednich wręg i takie wręgi obklejone taśmą skleić wikolem, to nie powinno Ci znacznie zwiększyć dystansu pomiędzy wręgami. A po ponownym posmarowaniu klejem i złożeniem na gotowo, nawet różnicy nie będzie w wymiarze.
Al eto takie moje niesprawdzone gdybanie- jeszcze tego nie robiłem
sotter pisze:... Czy ktoś z Was miał okazję używać rybiego kleju?
Dawno temu bratu pomagałem przy sztalugach podobnym albo tym samym(?) (był w granulkach jak bursztyn) klejem. Ale raczej dobrze wiązał. Ja bym tym sposobem nie ryzykował.
Swego czasu się zastanawiałem nad takim kadłubem w skali 192 i wiem o które odcinanie fragmentów wręg Ci chodzi.
Zastosowałbym taśmę malarską. Jest cienka, nawet jak się ją obustronnie przyklei do dwóch sąsiednich wręg i takie wręgi obklejone taśmą skleić wikolem, to nie powinno Ci znacznie zwiększyć dystansu pomiędzy wręgami. A po ponownym posmarowaniu klejem i złożeniem na gotowo, nawet różnicy nie będzie w wymiarze.
Al eto takie moje niesprawdzone gdybanie- jeszcze tego nie robiłem
- Hadżi
- Posty: 471
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
- Lokalizacja: {"name":"Polska k\/Olkusza","desc":"","lat":"","lng":""}
Re: San Martin 1:192
Witam!
Adaś, ten klej o którym mówisz, to klej kostny "Perełka". Dawniej stosowany przez stolarzy na gorąco. Rozpuszczany był na łaźni wodnej. Był też w postaci płytek tak jak czekolada.
Pozdrawiam
"Hadżi"
sotter pisze:... Czy ktoś z Was miał okazję używać rybiego kleju?
Adaś pisze:Dawno temu bratu pomagałem przy sztalugach podobnym albo tym samym(?) (był w granulkach jak bursztyn) klejem. Ale raczej dobrze wiązał. Ja bym tym sposobem nie ryzykował.
Adaś, ten klej o którym mówisz, to klej kostny "Perełka". Dawniej stosowany przez stolarzy na gorąco. Rozpuszczany był na łaźni wodnej. Był też w postaci płytek tak jak czekolada.
Pozdrawiam
"Hadżi"
Na pochylni strajk zakończony: ok. podwod. SIEWIERJANKA, budowa wznowiona.
Nie ma rzeczy niemożliwych, są trudne lub b.trudne.
Myślenie nie boli. Gdyby głupota bolała to nie jeden z bólu by wył.
Nie ma rzeczy niemożliwych, są trudne lub b.trudne.
Myślenie nie boli. Gdyby głupota bolała to nie jeden z bólu by wył.
- Andrzej1
- Posty: 1568
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:56
- Lokalizacja: {"name":"Polska Szczecin","desc":"","lat":"","lng":""}
Re: San Martin 1:192
Dzień dobry
Ponieważ informacje, które posiadam na temat rybiego kleju pochodzą sprzed około 60 lat,
to mogą być :
a) nieprawdziwe
b) czy nie wystarczy podpunkt a ?
Klej był sprzedawany w tubkach po 5-10 gramów. Ołowianą tubkę otwierało się przebijając zaworek szpilką. Z jakiegoś powodu nie nosiłem go do szkoły, może brudził tornister ?
Miał konsystencję i kolor (prawie) miodu. Nie śmierdział rybą.
Kleił fantastycznie brystol
(dla młodzieży : brystol, to taka wysokiej jakości
tektura o gładkiej powierzchni, na której można wykonywać rysunek techniczny grafionem
lub ołówkiem. Grafion to ... Chyba bym nie skończył objaśniając używane pojęcia)
do listewek bambusowych ze starej wędki.
Spoiona oczywiście wzmacniana paskiem z papieru w kratkę.
Z tak poklejonych materiałów wychodził latający model samolociku.
Nie pamiętam czy wytrzymywał upadek modelu do kałuży.
W każdym razie był dość wytrzymały i lepszy od kleju kostnego oraz kazeinowego.
Klej kostny, występował w granulkach (podobnych do kaszy perłowej - wielkość) i trzeba było
przyrządzać go na gorąco w kąpieli wodnej - kłopot. Kazeinowy za to długo sechł zanim miał
pełną wytrzymałość. Kropla wody na kazeinową spoinę powodowała nieodwracalne szkody.
Kazeinowy występował w postaci białego proszku o granulacji proszku do prania.
Tyle pamiętam.
Z ukłonami
Andrzej Korycki
Ponieważ informacje, które posiadam na temat rybiego kleju pochodzą sprzed około 60 lat,
to mogą być :
a) nieprawdziwe
b) czy nie wystarczy podpunkt a ?
Klej był sprzedawany w tubkach po 5-10 gramów. Ołowianą tubkę otwierało się przebijając zaworek szpilką. Z jakiegoś powodu nie nosiłem go do szkoły, może brudził tornister ?
Miał konsystencję i kolor (prawie) miodu. Nie śmierdział rybą.
Kleił fantastycznie brystol
(dla młodzieży : brystol, to taka wysokiej jakości
tektura o gładkiej powierzchni, na której można wykonywać rysunek techniczny grafionem
lub ołówkiem. Grafion to ... Chyba bym nie skończył objaśniając używane pojęcia)
do listewek bambusowych ze starej wędki.
Spoiona oczywiście wzmacniana paskiem z papieru w kratkę.
Z tak poklejonych materiałów wychodził latający model samolociku.
Nie pamiętam czy wytrzymywał upadek modelu do kałuży.
W każdym razie był dość wytrzymały i lepszy od kleju kostnego oraz kazeinowego.
Klej kostny, występował w granulkach (podobnych do kaszy perłowej - wielkość) i trzeba było
przyrządzać go na gorąco w kąpieli wodnej - kłopot. Kazeinowy za to długo sechł zanim miał
pełną wytrzymałość. Kropla wody na kazeinową spoinę powodowała nieodwracalne szkody.
Kazeinowy występował w postaci białego proszku o granulacji proszku do prania.
Tyle pamiętam.
Z ukłonami
Andrzej Korycki
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Hadżi pisze:Adaś, ten klej o którym mówisz, to klej kostny "Perełka". Dawniej stosowany przez stolarzy na gorąco. Rozpuszczany był na łaźni wodnej. Był też w postaci płytek tak jak czekolada.
Pozdrawiam
"Hadżi"
Te kleje kostne i rybie w różnej postaci chyba cały czas są stosowane np. w lutnictwie.
Co do "mojego" kleju rybnego poczyniłem stosowne próby. Wypadły w miarę zadawalająco, tzn. kawałki drewna ogrzane suszarką udało się rozdzielić. Pytaniem otwartym jest czy relatywne delikatne wręgi wytrzymają taką operację. No ale nie pozostaje nic innego jak próbować.
Chyba, że ktoś ma jakiś pomysł jak to czasowo posklejać.
oksal pisze:Zastosowałbym taśmę malarską. Jest cienka, nawet jak się ją obustronnie przyklei do dwóch sąsiednich wręg i takie wręgi obklejone taśmą skleić wikolem, to nie powinno Ci znacznie zwiększyć dystansu pomiędzy wręgami.
To byłby dobre gdyby nie fakt, że przy 60 elementach suma różnicy wynikającej z grubości taśmy jednak wymuszałaby poprawki na wyciętych żebrach, a tego obawiam nie wytrzymałyby.
Do zgrubnie wyciętych wręg doklejam drugą warstwę pilnując by nie zapaćkać klejem fragmentów, które będą potem wycinane. Kolejne partie schną między szybami.
Wychodzi mniej więcej taka kanapka.
Coś w rodzaju ministoczni, żeby właściwie posklejać poszczególne elementy. Tu sklejać będę musiał bardzo delikatnie bo po wyprowadzeniu kształtu kadłuba całość będzie musiała zostać całkowicie zdemontowana i powycinana tak by uzyskać odsłonięte wręgi.
Z wiadomości nieprzyjemnych, moja popierdółkowa piłka proxxona ks320 po prostu przestała działać. I to tak po prostu. Bez ostrzeżenia. Na szczęście na gwarancji. Ta większa chyba jednak jest jedynym sensownym wyborem, chociaż absolutnie szałowa jest taka amerykańska https://www.byrnesmodelmachines.com/tablesaw.html
Jednak szaleństwo ma swoje granice i nie będę się szarpał z takim importem.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Poszczególne elementy wzmocnione resztkami, całość sklejona klejem rybim. Teraz wypada nadać odpowiedni kształt i dołożyć transom i część dziobową.
- oksal
- Posty: 1893
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
Re: San Martin 1:192
Coraz bardziej ciekawie:) Właśnie w tym pomyśle co pisałem w Twojej relacji, można zgubić błąd przyrostu wymiary wręg tym doklejanym dziobem... Ale to nadal takie moje gdybanie, nigdy tego nie robiłem. Trzymam kciuki
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Prace postąpiły. Z względnych sukcesów po raz pierwszy wszystkie elementy się zgadzały, wszystko udało się spasować i wyprowadzić linię burt, z której osobiście jestem zadowolony.
Z resztek udało się wystrugać belki transomu.
Poszczególne sekcje ponumerowane, na pokładzie wykresliłem linie żeby zabezpieczyć się przed pomyłką w kolejności jak już będę sklejał ponownie, tym razem ostatecznie. W sumie to jeśli będę sklejał bo teraz pozostaje wycinanie środka i szlifowanie wewętrzkadłubowych burt.
Z informacji, które może się komuś przydadzą - klej rybny jest sensowym wyborem jeśli coś trzeba skleić trwale, a potem rozkleić - mój kadłub przeżył i szlifowanie mechaniczne i ręczne polerowanie bez żadnego problemu. Rozklejenie poszczególnych wręg nie było może przyjemnością ale żyletka modelarska dała radę.
Z obserwacji ogólnych - grusza jest fajna ale jednak zbyt krucha. Z ciekawości zacząłem dłubać w bukszpanie i różnica jest znacząca. Bukszpan jest dużo bardziej zwarty. Twardszy ale w tej skali potrzebuje materiału o strukturze bardzo zwartej. Jeśli uda się przedrzeć do kolejnego etapu to tylko na bukszpanie będę jechał jeśli idzie o drobne elementy.
Górna część kadłuba będzie wycinana z kawałka drewna i poszywana listewkami. Ze względu na konieczność odpowiedniego profilowania zastanawiam się czy nie skusić się na rzeźbienie w drewnie lipowym. Ktoś, coś? Jakieś doświadczenie z drewnem lipowym?
Poniżej garść fotek dokumentujących proces.
Z resztek udało się wystrugać belki transomu.
Poszczególne sekcje ponumerowane, na pokładzie wykresliłem linie żeby zabezpieczyć się przed pomyłką w kolejności jak już będę sklejał ponownie, tym razem ostatecznie. W sumie to jeśli będę sklejał bo teraz pozostaje wycinanie środka i szlifowanie wewętrzkadłubowych burt.
Z informacji, które może się komuś przydadzą - klej rybny jest sensowym wyborem jeśli coś trzeba skleić trwale, a potem rozkleić - mój kadłub przeżył i szlifowanie mechaniczne i ręczne polerowanie bez żadnego problemu. Rozklejenie poszczególnych wręg nie było może przyjemnością ale żyletka modelarska dała radę.
Z obserwacji ogólnych - grusza jest fajna ale jednak zbyt krucha. Z ciekawości zacząłem dłubać w bukszpanie i różnica jest znacząca. Bukszpan jest dużo bardziej zwarty. Twardszy ale w tej skali potrzebuje materiału o strukturze bardzo zwartej. Jeśli uda się przedrzeć do kolejnego etapu to tylko na bukszpanie będę jechał jeśli idzie o drobne elementy.
Górna część kadłuba będzie wycinana z kawałka drewna i poszywana listewkami. Ze względu na konieczność odpowiedniego profilowania zastanawiam się czy nie skusić się na rzeźbienie w drewnie lipowym. Ktoś, coś? Jakieś doświadczenie z drewnem lipowym?
Poniżej garść fotek dokumentujących proces.
- oksal
- Posty: 1893
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
Re: San Martin 1:192
Fajnie, że Ci się udało to rozkleić. Mnie ten temat ogromnie ciekawi. Pisz jak najwięcej swoich spostrzeżeń i uwag. Bardzo dobrze to Janek wygląda, jak u Philip'a Reed'a.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
oksal pisze: wygląda, jak u Philip'a Reed'a.
Hehehe, w sensie że metody tak ale niestety do efektów to mi bardzo ale to bardzo daleko. Próbować jednak trzeba.
Zobaczymy jak będzie póki co nabyłem klocek drewna lipowego i przymierzę się do wyciosania górnej części kadłuba.