Kiedyś rzeźbiłem w drewnie lipowym. Miękkie i łatwe w obróbce, na duże rzeźby jakoś by się nadało, ale w Twoim przypadku wszystko jest maciupkie. Z lipy raczej nie da się wyrzeźbić drobiazgów, będzie się łamać, odpadać i nie uzyskasz gładkiej powierzchni.
Myślę, że tylko bukszpan zostaje.
San Martin 1:192
- Siberian
- Posty: 103
- Rejestracja: 11 sty 2014, 20:58
Re: San Martin 1:192
Pozdrawiam, Wojtek.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Siberian pisze:Kiedyś rzeźbiłem w drewnie lipowym. Miękkie i łatwe w obróbce, na duże rzeźby jakoś by się nadało, ale w Twoim przypadku wszystko jest maciupkie. Z lipy raczej nie da się wyrzeźbić drobiazgów, będzie się łamać, odpadać i nie uzyskasz gładkiej powierzchni.
Myślę, że tylko bukszpan zostaje.
No muszę tylko samą skorupę wydłubać z powierzchnia na tyle równą żeby poszyć plankami. A łatwiej w miękkim drewnie będzie wystrugać. Ale to tylko moje przypuszczenia, stad taką inwestygację urządzam.
- Siberian
- Posty: 103
- Rejestracja: 11 sty 2014, 20:58
Re: San Martin 1:192
No tak. Myślałem, że chcesz rzeźbić w drewnie lipy.
Tak to jest, kiedy się nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Oczywiście lipa nada się na obłe części kadłuba pod poszycie.

Tak to jest, kiedy się nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Oczywiście lipa nada się na obłe części kadłuba pod poszycie.
Pozdrawiam, Wojtek.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Rozpoczął się krytyczny fragment procesu czyli "wycinanie żeberek". Jakoś idzie ale przede mną 60 elementów, wycinanie rufowej części kilu deadwood, klejenie i szlifowanie wnętrza.
Moja popierdólkowa wyrzynarka proxxona na 3,2 mm gruszy już się męczy. Co za nędzny silniczek.
Od razu mogę powiedzieć, że jak bym był mądrzejszy to segmenty wręg robiłbym nie z gruszy tylko z bukszpanu. Zwartość gruszy jest na granicach ale może jakoś się uda.
Garść fotek. Elementy oczywiście nie sklejone i przed ostatecznym dopieszczeniem wycięć ale jakiś pogląd jest.
Moja popierdólkowa wyrzynarka proxxona na 3,2 mm gruszy już się męczy. Co za nędzny silniczek.
Od razu mogę powiedzieć, że jak bym był mądrzejszy to segmenty wręg robiłbym nie z gruszy tylko z bukszpanu. Zwartość gruszy jest na granicach ale może jakoś się uda.
Garść fotek. Elementy oczywiście nie sklejone i przed ostatecznym dopieszczeniem wycięć ale jakiś pogląd jest.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Udało się zamknąć pewien etap.
Z pewnych zdziwień. W końcu nauczyłem się poprawnie korzystać z wyrzynarki. Ale to fajne urządzenie, kiedy opanuje się chociaż w podstawowym zakresie technikę.
Generalnie etap był prosty choć nieco żmudny. Najpierw wycinanie środka z każdej sekcji.
Następnie szlifowanie wstępne.
Odcinanie tych fragentów, które powinny zostać wyeliminowane.
Nieco kłopotliwe było obrobienie prawidłowe rufowej cżęści kila. Wycinanie fragmentu, jego scienienie i pokrycie ukośnym dekowaniem.
W całej zabawie tylko jedna z wręg z racji swoich mikrych rozmairów i niechęci pchania paluchów milimetry od ostrza piły wystrzeliła i się strzaskała. Jakoś udało się naprawić.
Dzięki ponumerowaniu i linii koordynacyjnych samo sklejanie końcowe obyło się bez kłopotliwych pomyłek
Minimalne korekty wyciętych elementów będą konieczne by linie trzymały swój bieg
Wyrżnięcie niepotrzebnych łączników:
Teraz szlifowanie wnętrza i doprowadzenie do poziomu górnej krawędzi
Generalnie sporo dłubania jak na coś co mieści się w dłoni
Z pewnych zdziwień. W końcu nauczyłem się poprawnie korzystać z wyrzynarki. Ale to fajne urządzenie, kiedy opanuje się chociaż w podstawowym zakresie technikę.
Generalnie etap był prosty choć nieco żmudny. Najpierw wycinanie środka z każdej sekcji.
Następnie szlifowanie wstępne.
Odcinanie tych fragentów, które powinny zostać wyeliminowane.
Nieco kłopotliwe było obrobienie prawidłowe rufowej cżęści kila. Wycinanie fragmentu, jego scienienie i pokrycie ukośnym dekowaniem.
W całej zabawie tylko jedna z wręg z racji swoich mikrych rozmairów i niechęci pchania paluchów milimetry od ostrza piły wystrzeliła i się strzaskała. Jakoś udało się naprawić.
Dzięki ponumerowaniu i linii koordynacyjnych samo sklejanie końcowe obyło się bez kłopotliwych pomyłek
Minimalne korekty wyciętych elementów będą konieczne by linie trzymały swój bieg
Wyrżnięcie niepotrzebnych łączników:
Teraz szlifowanie wnętrza i doprowadzenie do poziomu górnej krawędzi
Generalnie sporo dłubania jak na coś co mieści się w dłoni
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Zamknąłem rufę.W części górnej będzie kawałek poszycia.
Od góry na skorupę naklejona opaska stabilizująca. Druga opaska sklejoną tymczasowo klejem rybnym i nawiercone pozwoli na instalacje kołków ułatwiających spasowanie i montaż górnej części kadłuba.
Ostateczne szlifowanie dopiero jak wykonam pozostała cześć kadłuba.
Kombinowałem żeby z bloku lipowego strugać skorupę górnej części ale nie ma sensu. Wygodniej zrobić z plasterków gruszy zgodnie z wodnicami, bo wcześniej głównej pokład to 1,5 cm powyżej tego co jest sklejone. A lipa jakoś tak się nieprzyjemnie rozwarstwia (drugą opaskę zrobiłem z ciekawości z lipowego drewna)
Od góry na skorupę naklejona opaska stabilizująca. Druga opaska sklejoną tymczasowo klejem rybnym i nawiercone pozwoli na instalacje kołków ułatwiających spasowanie i montaż górnej części kadłuba.
Ostateczne szlifowanie dopiero jak wykonam pozostała cześć kadłuba.
Kombinowałem żeby z bloku lipowego strugać skorupę górnej części ale nie ma sensu. Wygodniej zrobić z plasterków gruszy zgodnie z wodnicami, bo wcześniej głównej pokład to 1,5 cm powyżej tego co jest sklejone. A lipa jakoś tak się nieprzyjemnie rozwarstwia (drugą opaskę zrobiłem z ciekawości z lipowego drewna)
- TomekA
- Posty: 503
- Rejestracja: 03 paź 2011, 04:04
Re: San Martin 1:192
Nie pisze, zeby sie, bron Boze, wymadrzac, ale ta metoda owregowania kadluba, ktora Ty stosujesz, to tzw. "single foothook" konstrukcja budowy wreg - pewna konwencja modelarska, bo tak nigdy nie budowano pelnowymiarowych kadlubow.
Metoda ta byla przed laty oficjalnie przyjeta dla modeli muzealnych i stad dzisiaj widzi sie liczne, niektore doskonalej jakosci, modele w roznych muzeach swiata, z kadlubami tak wlasnie skonstruowanymi.
Metoda ta byla przed laty oficjalnie przyjeta dla modeli muzealnych i stad dzisiaj widzi sie liczne, niektore doskonalej jakosci, modele w roznych muzeach swiata, z kadlubami tak wlasnie skonstruowanymi.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
TomekA pisze:Nie pisze, zeby sie, bron Boze, wymadrzac, ale ta metoda owregowania kadluba, ktora Ty stosujesz, to tzw. "single foothook" konstrukcja budowy wreg - pewna konwencja modelarska, bo tak nigdy nie budowano pelnowymiarowych kadlubow.
Tomku, „wymądrzaj się” jak najczęściej. Jesteś skarbnicą wiedzy szkutniczo-historyczno-modelarskiej więc tylko skorzystać można.
Co do konstrukcji to rzecz jasna, jest to pewna konwencja modelarska uzasadniona do pewnego stopnia Tradycją a w tym przypadku przyjętą skalą. Inna sprawa, że akurat mnie w modelarstwie interesuje efekt, pewna iluzja rzeczywistości. Dla purystów modelarskich takie podejście to herezja ale każdy bawi się po swojemu. Co innego jak dokumentacja jest pełna j oryginalna, ale w tym konkretnym przypadku w ogóle Tego rodzaju uproszczenia mnie nie rażą.
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Drewniane mury pną się do góry. Lipa to może mięciutkie drewno ale niezbyt przydatne w skali 1:192. Jest właśnie zbyt miękkie i włókniste. Pokleiłem więc kanapki z gruszy (na klej rybi) i wstępnie wyprowadziłem kształt kadłuba do najwyższych pokładów. Potem trzeba będzie wyciąć środek deseczek, skleić i obrobić kadłub od środka. Biorąc pod uwagę liczbę pokładów i wersję modelu navy board pracować będę na trzech segmentach kadłuba.
Teraz przymusowy postój, bo chcę przetestować ułatwienie przyszłego poszywania czyli odlać sobie połówki kadłuba z gipsu termicznego, żeby na takim kopycie docinać i wyginać listewki. Podejmuję tę próbę raczej z ciekawości niż autentycznej konieczności. Wygodniej będzie jednak mam wrażenie pracować na gipsowym kopytku.
Tak to teraz wygląda:
Teraz przymusowy postój, bo chcę przetestować ułatwienie przyszłego poszywania czyli odlać sobie połówki kadłuba z gipsu termicznego, żeby na takim kopycie docinać i wyginać listewki. Podejmuję tę próbę raczej z ciekawości niż autentycznej konieczności. Wygodniej będzie jednak mam wrażenie pracować na gipsowym kopytku.
Tak to teraz wygląda:
- sotter
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 lut 2014, 18:35
Re: San Martin 1:192
Zobaczymy czy coś da w przyszłości kopytko odlane z termicznego gipsu. Po małym oszlifowaniu będzie można teoretycznie ładnie wyginać i docinać planki przy poszywaniu. Jeśli dobrnę do tego etapu. Przy robieniu formy kadłub zabezpieczyłem folią.
Górna sekcja kadłuba rozklejona, środek wycięty i bardzo wstępnie wyrównany kadłub od środka. Teraz zostaje ścienienie ścian kadłuba ku górze i będzie można przenosić z planów linie pokładów i wycinać ambrazury. Sekcja górna rozparta lekko wykałaczką.
Dokonuje też różnych prób barwienia gruszy, żeby uzyskać odcień zbliżony do tych modeli Navy muzealnych. Kombinowałem z farbami olejnymi i poliuretanowym lakierem. Nie jestem przekonany.
Jak sprawdzają się bejce? Lakiero-bejce? Może mnie ktoś oświecić?
Po wklejeniu keelsonu będę musiał wybarwić wnętrze kadłuba w części dennej, bo po przykryciu pokładnikami już tam nie będzie dojścia.
Górna sekcja kadłuba rozklejona, środek wycięty i bardzo wstępnie wyrównany kadłub od środka. Teraz zostaje ścienienie ścian kadłuba ku górze i będzie można przenosić z planów linie pokładów i wycinać ambrazury. Sekcja górna rozparta lekko wykałaczką.
Dokonuje też różnych prób barwienia gruszy, żeby uzyskać odcień zbliżony do tych modeli Navy muzealnych. Kombinowałem z farbami olejnymi i poliuretanowym lakierem. Nie jestem przekonany.
Jak sprawdzają się bejce? Lakiero-bejce? Może mnie ktoś oświecić?
Po wklejeniu keelsonu będę musiał wybarwić wnętrze kadłuba w części dennej, bo po przykryciu pokładnikami już tam nie będzie dojścia.